Zostałam nominowana do Liebster Award przez Inflamarę. To bardzo miłe z Twojej strony kochana :)
1.Opisz w kilku słowach w jaki sposób stałaś się Directionerką.
Przez X factora, moja mama jest wielką fanką tego talent show, a najbardziej właśnie lubi brytyjskie edycje.
2.Jakie zdanie o twojej miłości do 1D mają twoi przyjaciele?
Nie przeszkadza im to, mam tolerancyjnych przyjaciół.
3.Kim pragniesz zostać w przyszłości? :)
Huh chciałabym zwiedzać świat jak Martyna Wojciechowska, czyli być podróżnikiem/ dziennikarzem.
4.Masz chłopaka? Jeśli tak to co on sądzi o twoim zamiłowaniu? (patrz pkt.2)
Na chwilę obecną jestem singlem.
5.Wolałabyś: romantyczną kolację z Liamem czy piknik w parku z Niallem?
Nie wiem czy w ogóle gdziekolwiek bym z nimi wyszła. Nie znam ich osobowości, to co prezentują w TV, niekoniecznie musi być prawdziwe. Ale jeśli już musiałabym wybierać, to zdecydowałabym się na piknik w parku z Niall'em.
6.Wolałabyś: wejściówkę na koncert w Polsce czy rozmowę z chłopcami przez skype?
Rozmowę z chłopakami na skype, chciałabym ich poznać :)
7.Do której chodzisz klasy?
III gimnazjum
8.Uważasz,że chłopcy się zmienili,jeśli tak to dlaczego?
Nie wiem, nie znałam ich przed X factorem, teraz również ich nie znam. Więc nie mnie to oceniać.
9.Pamiętasz dobrze czasy x-factora?
Pamiętam, pamiętam :)
10.Marchewki czy twixy? ^^
Zdecydowanie twixy. Nie cierpię marchewek, a to wszystko przez babcię, która faszerowała mnie nimi, gdy byłam mała.
11.Wyobraź sobie,że masz TYLKO JEDNO ZDANIE,które możesz powiedzieć chłopcom do telefonu.Ale tylko jedno.Co byś im powiedziała?
Zawsze bądźcie sobą i nikogo nie udawajcie.
sobota, 1 grudnia 2012
niedziela, 18 listopada 2012
Nieistotne
Parararara I znów się pojawiam po długiej przerwie i znów ogłaszam, że nie pociągnę dalej. Eh.. Nigdy nie umiem dokończyć tego co zaczęłam. Wybaczcie, ale nie mam pomysłu na dalszą historię Zayn'a i Constantine. Po przeczytaniu kilkunastu świetnych blogów w tematyce One Direction, stwierdziłam że ja w ogóle nie powinnam się za to zabierać, gdyż nie mam do tego talentu. Wszystko jest takie przesłodzone i sztuczne. Po za tym po tak długiej przerwie nawet nie wiem czy dałabym radę napisać chociażby jedno sensowne zdanie, nie mówiąc już o czytelnikach, których zapewne straciłam. Ale mówi się trudno. Może, kiedyś jeszcze powrócę i dokończę to co zaczęłam. Nie wiem. Czas pokaże. Na dzień dzisiejszy HISTORIA JEST ZAWIESZONA NA CZAS BLIŻEJ NIEOKREŚLONY.
To by było na tyle.
^.^
To by było na tyle.
^.^
poniedziałek, 13 sierpnia 2012
Chapter III- "Motel"
Chcę cię poznać.
Pozwól mi tylko to zrobić.
Zaufaj mi.
- Apartament małżeński -powiedziała na głos, gdy weszliśmy do środka- Nie wiedziałam, że brałam z Tobą ślub, ale może być- dodała z lekkim uśmiechem. Zaskakiwała mnie. Nie złościła się, wręcz przeciwnie chciała jakoś rozładować napięcie, które towarzyszyło nam przez całą drogę do tego motelu. Miała poczucie humoru, a w dodatku była ładna i inteligenta. Jak dla mnie kobieta idealna.
- Masz- rzuciła mi swoją komórkę- Zadzwoń do chłopaków z zespołu i poinformuj ich, że robisz sobie kilkudniową przerwę, ze swojej komórki nie korzystaj. Mogą nas namierzyć. A ja idę się ogarnąć- dodała wskazując na swoje zakrwawione ramie.
Zrobiłem to co mi kazała, zadzwoniłem do Liam'a, gdyż był najbardziej ogarnięty. Wcisnąłem mu bajeczkę, że muszę pomóc swojemu przyjacielowi z podstawówki, gdyż przechodzi trudny okres w swoim życiu. Payne o nic więcej nie pytał. Co jak co, ale kłamanie opanowane miałem do perfekcji. Każdemu potrafiłem wcisnąć kit.
Rzuciłem się na wielkie małżeńskie łoże i przymknąłem zmęczone powieki. Po chwili usłyszałem jej głośne 'Ja pierdole', bez zastanowienia wszedłem do łazienki. Constantine siedziała na brzegu wanny w samej bieliźnie i nieudolnie próbowała sobie opatrzeć rękę. Byłem trochę speszony tym, że widzę ją roznegliżowaną,ale postanowiłem nie dać po sobie poznać, że mnie to krępuje.
- Pukać w domu nie nauczono?- naskoczyła na mnie, przykładając sobie wacik do rany. Puściłem jej uwagę mimo uszu i podszedłem bliżej by przyjrzeć się ranie.
- Kula jest w środku?- zapytałem delikatnie dotykając skóry na jej ramieniu, co wywołało gęsią skórę na jej ciele.
- Nie, na szczęście to tylko draśnięcie-odpowiedziała krzywiąc się z bólu. Niby tylko draśnięcie, ale wyglądało dosyć paskudnie. Ciągle sączyła się z niego krew, a ramię wokół miejsca postrzelenia okropnie spuchło. Obwiałem się, że wacik i woda z kranu nie sprawią, że rana zostanie dobrze odkażona. W każdej chwili mogła wdać się jakaś infekcja.
- Trzeba z tym jechać do szpitala- stwierdziłem. Ta jedynie pokręciła przecząco głową.
- Nie. Nie mogę się nigdzie pokazywać. Ty również. Ścigają nas- odparła- Gdzieś w łazience powinna być apteczka... Chyba
Miała rację, zestaw pierwszej pomocy, leżał w szafce pod umywalką. Wyjąłem z niego potrzebne rzeczy i pomogłem jej opatrzyć ranę.
-Teraz zaboli-powiedziałem cicho przykładając wacik nasączony wodą utlenioną do obrażenia. Constantine zagryzła dolną wargę, zaciskając dłonie w pięści. Trzymała się twardo, jak na dziewczynę. Była silniejsza nawet od niejednego faceta. Imponowało mi to, ale też zawstydzało. Ciągle miałem przed oczami jak mnie dziś z łatwością powaliła na ziemię.
Cześć jestem Zayn Malik i pobiła mnie dziewczyna.
Leżeliśmy w ciszy, chciałem zapytać ją kim jest? Co nam grozi? Dlaczego jesteśmy ścigani? Jednak nie zacząłem od tych pytań.
- Constatine śpisz?- zapytałem cicho, przekręcając się w jej stronę.
- Nie- odparła krótko. Jej głos był spokojny i opanowany. Uznałem to za dobry znak i postanowiłem wypytać ją o kilka istotnych spraw.
- Skąd wiesz, że należę do zespołu?-wypaliłem na wstępie. Tak odpowiedź na to pytanie interesowała mnie najbardziej. Na początku myślałem, że nie wie, że jestem 'gwiazdą'. Nie traktowała mnie jak kogoś sławnego. Większość dziewczyn na jej miejscu piszczała by i mdlała na mój widok. A ona taka nie była, co potwierdzało, że jest wyjątkowa i inna w ten dobry sposób.
- Proszę cię. Nie urodziłam się wczoraj. Wiem, że jesteś Zayn Malik masz 19 lat, chodzisz z niejaką Perrie Edwards co jednak nie zatrzymało cię przed flirtowaniem ze mną. Pochodzisz z Bradford, masz trzy siostry i należysz do zespołu One Direction razem z Harrym, Liam'em, Louisem, oraz Niall'em- powiedziała, a moje oczy powiększyły się ze zdziwienia. Nie ma co, orientowała się i to nieźle.
- Skąd ty to wszystko wiesz?-zapytałem zdumiony- Jesteś naszą fanką?
Constantine wybuchnęła śmiechem, co trochę mnie uraziło.
- Nie, nie jestem fanką. Moja kuzynka jest e... jak wy to nazywacie Directionerką? Tak jest Directionerką i zawsze, gdy spotykamy się na jakiś rodzinnych obiadkach to ciągle o was nawija, jacy wy to utalentowani, fajni i przystojni. Zgłupieć można- 'pożaliła się'.
- Się nie myli- powiedziałem rozbawiony, lecz po chwili spoważniałem. Za bardzo się rozpraszałem, jeszcze moment, a zapomniałbym o co chciałem ją wcześniej zapytać- Constantine o co w tym wszystkim chodzi?- spojrzałem na nią. Nie widziałem jej dokładnie, choć leżała nieopodal mnie. W pokoju panowały egipskie ciemności, dostrzec mogłem jedynie jej zielone tęczówki, które wręcz błyszczały w ciemności.
- Sama nie wiem. Dostałam zlecenie, że mam odzyskać jakiś chip, na którym znajdują się jakieś mega ważne informacje. Uprzedzę twoje pytanie nie wiem co to za informacje. Nie mówili mi. Kazali tylko go odzyskać- powiedziała cicho- Czasem żałuję, że wplątałam się w to wszystko, no bo mogłabym teraz spać spokojnie w domu nie obawiając się o swoje ani twoje życie- dodała wzdychając lekko.
- Należysz do jakiejś mafii?
- Czy wyglądam jak córka mafioza?- zaświeciła lampkę przy łóżku. Widocznie rozmawianie ' w ciemno' jej nie odpowiadało. Mi w zasadzie też, wolałem ją widzieć.
- Prawdę mówiąc tak, masz niesamowitą urodę i rewolwer w torebce. Jesteś jak jedna z głównych postaci 'Ojca chrzestnego'- powiedziałem szczerze, patrząc jej prosto w oczy. To wszystko było takie dziwne. Nie znałem jej, nie wiedziałem absolutnie nic o jej przeszłości ani teraźniejszości. Wpakowałem się w niemałe tarapaty, a i tak myślałem tylko o tym co zrobić, by polubiła mnie w ten inny sposób. Jednym słowem byłem żałosny. Ta dziewczyna zmieniła mnie w jakiegoś nieudolnego romantyka, a co gorsza nie przeszkadzało mi to- To kim jesteś?- zapytałem w końcu nie odrywając od niej wzroku.
- Jestem hmm agentem.. tak, tak to chyba można nazwać. Jestem agentem-odparła, choć nie do końca była pewna swoich słów. Zdziwiłem się. Ona miała taką fuchę? Przecież to dziewczyna! Nie żebym był jakimś szowinistą i nie wiedział o równouprawnieniach, ale po za tym, że była dziewczyną to była nastolatką. No chyba, że jest po czterdziestce i stosuje jakiś mega dobry krem na zmarszczki.
- Ile masz lat?- kolejne pytanie wypłynęło z moich ust. Z początku czułem się zakłopotany tym, ze wypytuję ją o wszystko, jednak z czasem to zostało przysłonione chęcią poznania czarnowłosej piękności.
- No wiesz!- oburzyła się- Mama nie nauczyła cię, że kobiety o wiek się nie pyta? A tak na serio to mam 19 lat- oznajmiła, całkowicie zbijając mnie z tropu.
- Kto dał dziewiętnastolatce broń do ręki i wysłał na misję, gdzie naraża swoje życie?- krzyknąłem zbulwersowany- Przyznaj ściemniasz jak nic, po prostu jesteś córką mafioza, tamte zbiry zabiły ci ojca a ty chcesz wyrównać rachunki- dodałem. Constantine wybuchnęła śmiechem. Nie powiem wyglądała uroczo, gdy się uśmiechała gdyż na jej policzkach pojawiały się dwa dołeczki, tak jak u Harry'ego.
- Może zamiast śpiewać rozważ pracę reżysera? Właśnie stworzyłeś w swojej główce scenariusz jakiegoś filmu sensacyjnego- powiedziała przez śmiech, lecz szybko zamilkła, gdyż usłyszeliśmy głośny huk.
- O matko- szepnęła z przerażeniem.
♠ Witam ! W końcu zmusiłam się i napisałam rozdział na tego bloga. Jak zwykle nie podoba mi się, ale przyzwyczaiłam się do tego, że wszystko co stworzę wydaje mi się jednym słowem do dupy. Mniejsza z tym, chciałam ogólnie wam przekazać, żebyście się za bardzo do tego bloga nie przywiązywały ( o ile się da :O) bo za wiele rozdziałów to się na nim nie ukarze, planuję jeszcze z 8 rozdziałów + epilog, ale to nie jest pewne.
Gdy zaczynałam tworzyć historię Zayn'a i Constantine miałam masę pomysłów, a teraz wszystkie zniknęły i nie mam pojęcia jak to dalej prowadzić. Ale będę się starała dokończyć ich historię. :)
Tak w ogóle to chciałam wam podziękować, za komentarze, każdy z nich wywołuje niemały P
Pozdrawiam serdecznie i jeszcze raz MASSIVE THANK YOU! ♥
sobota, 14 lipca 2012
Chapter II- "Plan"
Sprawię, że się we mnie zakochasz
Sprawię, że będziesz mnie pragnęła
tak jak ja pragnę Ciebie...
- Aha... Czyli zerwałeś z Perrie tylko i wyłącznie ze względu na tą całą Constantine? A ja myślałem, że Harry to ten nierozważny- powiedział Liam, kręcąc z dezaprobatą głową. Westchnąłem cicho ukrywając twarz w dłoniach, czułem się jak idiota, którym z resztą byłem.
- Liam ja głupieję-oznajmiłem.
- Da się zauważyć. Nie rozumiem jak mogłeś zostawić Edwards dla tej nieznajomej, która jak mówiłeś dała ci kosza!
- I tak między nami nic nie było. Związek z Perrie to był jeden wielki niewypał. Może wcześniej coś iskrzyło, ale potem nie było już żadnego uczucia. Ona była ze mną dla rozgłosu, kasy i sławy. Prędzej czy później bym z nią zerwał- powiedziałem. Było mi głupio rozmawiać o tym z Liam'em, ale jak nie z nim to z kim? On był moim najlepszym przyjacielem. Rozumiał mnie jak nikt inny, po za tym zawsze trzeźwo myślał. Umiał znaleźć wyjście z każdej sytuacji. W zespole nie bez powodu daliśmy mu przydomek 'Daddy Direction'.
- No nic, stało się. Trzeba teraz obmyślić jakiś plan by zdobyć dla ciebie tę Constantine- odrzekł w zamyśleniu.
-Piszę się na wszystko...-odparłem z entuzjazmem. Kto jak kto, ale plany Payne'a, zawsze były dobre.
- Mhm... Na sam początek co o niej wiesz?-zapytał się patrząc na mnie z ciekawością. Wtedy uświadomiłem sobie, że jestem większym kretynem niż mi się wydawało.
- Em... No eee... Ma na imię Constantine....
- Dobra to już wiemy. Jak ma na nazwisko, co studiuje, ile ma lat?-wypytywał mnie.
- Nie wiem, nie wiem, nie wiem- powiedziałem załamany, zakrywając sobie twarz poduszką.
- Uh.. Dużo wiesz. Nie martw się coś się wymyśli..
Sprawię, że będziesz mnie pragnęła
tak jak ja pragnę Ciebie...
- Aha... Czyli zerwałeś z Perrie tylko i wyłącznie ze względu na tą całą Constantine? A ja myślałem, że Harry to ten nierozważny- powiedział Liam, kręcąc z dezaprobatą głową. Westchnąłem cicho ukrywając twarz w dłoniach, czułem się jak idiota, którym z resztą byłem.
- Liam ja głupieję-oznajmiłem.
- Da się zauważyć. Nie rozumiem jak mogłeś zostawić Edwards dla tej nieznajomej, która jak mówiłeś dała ci kosza!
- I tak między nami nic nie było. Związek z Perrie to był jeden wielki niewypał. Może wcześniej coś iskrzyło, ale potem nie było już żadnego uczucia. Ona była ze mną dla rozgłosu, kasy i sławy. Prędzej czy później bym z nią zerwał- powiedziałem. Było mi głupio rozmawiać o tym z Liam'em, ale jak nie z nim to z kim? On był moim najlepszym przyjacielem. Rozumiał mnie jak nikt inny, po za tym zawsze trzeźwo myślał. Umiał znaleźć wyjście z każdej sytuacji. W zespole nie bez powodu daliśmy mu przydomek 'Daddy Direction'.
- No nic, stało się. Trzeba teraz obmyślić jakiś plan by zdobyć dla ciebie tę Constantine- odrzekł w zamyśleniu.
-Piszę się na wszystko...-odparłem z entuzjazmem. Kto jak kto, ale plany Payne'a, zawsze były dobre.
- Mhm... Na sam początek co o niej wiesz?-zapytał się patrząc na mnie z ciekawością. Wtedy uświadomiłem sobie, że jestem większym kretynem niż mi się wydawało.
- Em... No eee... Ma na imię Constantine....
- Dobra to już wiemy. Jak ma na nazwisko, co studiuje, ile ma lat?-wypytywał mnie.
- Nie wiem, nie wiem, nie wiem- powiedziałem załamany, zakrywając sobie twarz poduszką.
- Uh.. Dużo wiesz. Nie martw się coś się wymyśli..
~***~
Londyn spowiła ciemność, jasne sierpniowe słońce schowało się za linią horyzontu, a jedynym źródłem światła były uliczne latarnie. Stałem ukryty między drzewami, z daleka obserwując brunetkę. Zastanawiałem się po co ona przychodzi do tego parku każdego dnia? Intrygowało mnie to. Było już grubo po 22, a ona nadal siedziała na jednej z ławek obserwując okolicę, co nie było zbyt bezpieczne. Gdyż różne podejrzane typy kręciły się o tej godzinie w parku.
Kim jesteś Constantine? I dlaczego nie dałaś mi szansy?- pytałem się w duchu. Nie mogłem zrozumieć sam siebie, nie pojmowałem dlaczego mnie tak do niej ciągnęło. Dlaczego tak zawróciła mi w głowie, skoro nie wiedziałem o niej absolutnie nic. Ale jakaś nieznana mi siła nie pozwalała mi o niej zapomnieć, sprawiała, że myślałem o niej dniami i nocami. Zrobiła ze mnie jakiegoś nieudolnego romantyka, którym być nie chciałem.
- No Zayn, musisz zacząć działać-powiedziałem sam do siebie, patrząc na dziewczynę, która wstała z ławki i powolnym krokiem ruszyła jedną z alejek. Odczekałem chwilę i poszedłem za nią. Starałem się utrzymać pewien dystans między nami, nie chciałem jej wystraszyć czy coś.
Gdy wyszliśmy z parku, przyśpieszyłem kroku zmniejszając tym samym dzielącą nas odległość. Będąc od niej już zaledwie pół metra chwyciłem ją za ramię. Nim się obejrzałem, a leżałem na chodniku obezwładniony, a do mojej skroni przystawiony był pistolet.
Nie mogłem wykrztusić ani słowa, byłem tym wszystkim zszokowany.
- Zayn?-spojrzała mi w oczy, po czym uwolniła z uścisku. Wstałem i otrzepałem swoją bejsbolówkę z ziemi. Pomimo iż byłem totalnie zdezorientowany i wkurzony tym, że powaliła mnie dziewczyna, to serce zaczęło fikać koziołki w momencie, gdy uświadomiłem sobie, że pamięta moje imię.
- Ty tak zawsze atakujesz ludzi?- zapytałem nerwowo drapiąc się po głowie. W tym samym czasie usłyszeliśmy strzały. Constantine syknęła z bólu, przerażony spojrzałem a nią. Była ranna dostała w ramię, ale do cholery jasnej kto w nas strzelał?
- Uciekaj! - krzyknęła po czym zaczęła oddawać strzały w stronę napastnika. Biegliśmy ciemnymi uliczkami. Co chwilę słychać było huk- Chodź-powiedziała ciągnąc mnie za rękę. Otworzyła jakiś samochód i odpaliła.
- Co to kurwa miało być?- zapytałem, gdy jechaliśmy główną ulicą Londynu.
- Schyl głowę, nie wiadomo czy za nami nie jadą- powiedziała tylko. Pomimo iż była ranna, trzymała się twardo nie dając po sobie poznać, że coś jest nie tak. Chciałem coś powiedzieć, o tyle rzeczy ją zapytać, ale nie wiedziałem jak zacząć. Widziałem, że nie ma ochoty na rozmowę. Gdyż nie odrywała wzroku od drogi, co chwilę naciskała sprzęgło gazu by przyśpieszyć. Nie wiedziałem dokąd jedziemy, a co dziwne nie przeszkadzało mi to.
- To wszystko twoja wina- powiedziała zachrypniętym głosem, przerywając ciszę, która panowała w samochodzie od dobrych kilkunastu minut.
-Moja?-oburzyłem się- To ty mnie zaatakowałaś
- Gdyby nie ty, nie ujawniłabym się. Zdobyłabym to co chciałam mieć, ale ty oczywiście wszystko musiałeś spieprzyć. Mówiłam się byś mnie zostawił- naskoczyła na mnie, jej oczy ciskały błyskawice. W pewnym momencie usłyszałem dźwięk telefonu. Constantine odebrała połączenie. Mówiła w jakimś innym języku, więc nie wiedziałem o czym rozmawiała. Westchnąłem cicho. Wpakowałem się w kłopoty przez swoją własną głupotę. A mogłem odpuścić, mogłem zostawić ją w spokoju tak jak mnie prosiła.
- Kim jesteś? I o co w tym wszystkim chodzi?-zapytałem ignorując całkowicie jej słowa.
- Im mniej wiesz tym lepiej-odparła, nerwowo zaciskając palce na kierownicy.
- E.. okey. A dokąd mnie wywozisz?
- Muszę się jakoś ciebie pozbyć-powiedziała spokojnie, a ja poczułem dziwne dreszcze. Spojrzałem na nią z lekkim strachem w oczach. Czy ona chce mnie zabić?- pytałem się w duchu, po chwili usłyszałem jej aksamitny śmiech- Żartowałam. Muszę wyjechać z Londynu, Ty też. Przez swoją głupotę tkwisz w tym ze mną- odparła już poważniejszym tonem.
- Powiedzmy, że rozumiem.
- Musimy się ukrywać, póki nie dadzą nam innych wskazówek jak mamy postępować- mówiła dalej.
- Kto nam da te całe wskazówki?-zapytałem, ale ona puściła to mimo uszu. Zajechała pod jakiś obskurny motel, po czym wysiadła z samochodu nakazując bym zrobił to samo.
♠ Jejku ale to spieprzyłam. Stwierdzam iż nie umiem pisać, ten rozdział jest okropny, wszystko tak źle opisane. :C
Wybaczcie, ale nie stać mnie na nic lepszego. W komentarzach pisałyście, że za krótkie dodaję rozdziały, ale ja po prostu nie umiem pisac długich. ;/;/
Ps. Przepraszam za błędy, ale nie chciało mi się dwa razy sprawdzać czy wszystko jest w porządku.
poniedziałek, 9 lipca 2012
Chapter I- "Constantine"
Zakochałem się.
Nie, nie... błędnie to określiłem. Zauroczyłem się. Tak... zdecydowanie zauroczyłem się.
Zaraz, zaraz! Ludzie jakie to idiotyczne! Zauroczyłem się w nieznajomej dziewczynie, o której nie wiem absolutnie nic. A pomimo to, nocą często rozmyślam o pięknej brunetce.O jej szmaragdowych oczach, malinowych ustach. Czy to miłość?
Nie wiem.. Ale ciągnie mnie do niej jak cholera.
- Jesteś żałosny. Zamiast podejść do niej i zagadać, wolisz siedzieć tu- na ławce i gapić się w nią jak w jakiś obrazek. To jest chore!-powiedział Hazza, gdy zobaczył jak patrzę się na piękną nieznajomą. Skrzywiłem się lekko słysząc jego wypowiedź, która jednym słowem była trafna. Harry miał racje, byłem żałosny. Ale nic nie mogłem poradzić na strach, który paraliżował mnie od środka, gdy tylko pomyślałem o zagadaniu do dziewczyny. Może i wydawałem się jakimś chojrakiem, może i uwielbiały mnie miliony dziewczyn na całym świecie. Ale to ta obca mi brunetka, powodowała u mnie nieśmiałość, której za żadne skarby nie umiałem się pozbyć.
- Nic nie poradzę na to, że się boję-powiedziałem cicho i poprawiłem swoje czarne Ray bany, nie spuszczając przy tym wzroku z pięknej nieznajomej, która siedziała na przeciwko.
- Nie rozśmieszaj mnie. Ty się boisz? Świat oszalał. Skoro ty nie masz odwagi, to pozwól że wujek Hazza pójdzie na łowy. Dobrze się przypatrz, jak wygląda mistrzowski podryw-powiedział i zanim zdążyłem za protestować, Loczek zmierzał do nieznajomej brunetki. Z wściekłością obserwowałem poczynania mojego przyjaciela. Wiedziałem, że z nim nie mam żadnych szans. Prawie każda dziewczyna na niego 'leciała', był najbardziej pożądanym chłopakiem z całej naszej piątki. Po pięciu minutach Hazza wrócił ze swoich 'łowów', po jego minie śmiało mogłem stwierdzić, że coś jednak nie poszło po jego myśli.
- Mistrz podrywu?- zapytałem ze śmiechem, gdy Loczek usiadł obok.
- Daruj. Mam dwie teorie. Albo ta twoja piękność jest lesbijką, albo ma chłopaka. No, bo dotąd żadna śliczna, wolna, heteroseksualna dziewczyna nie oparła się mojemu zniewalającemu urokowi.....
- No to jest pierwsza...-przerwałem mu.
- Taaaa nabijaj się ze mnie nabijaj, dobra ja spadam umówiłem się dzisiaj z Caroline-powiedział podekscytowany po czym wstał i poszedł w stronę domu. Nie za bardzo podobał mi się fakt, że spotyka się z panią Flack. Według mnie związki z taką różnicą wieku nigdy nie będą miały przyszłości, ale to tylko moje nic nie warte zdanie na ten temat.
Westchnąłem cicho, gdy zobaczyłem jak nieznajoma, wstaje i powolnym krokiem odchodzi. Tak bardzo chciałem coś zrobić, tylko nie wiedziałem co...W pewnym momencie zobaczyłem, że na ławce na której siedziała leży brązowy notes. To była może jedyna szansa, by zamienić z nią choć jedno słowo. Więc czym prędzej wziąłem notatnik i pobiegłem za jego właścicielką.
-Hej, ee...to chyba twoje-powiedziałem wręczając jej zgubę. Czułem, że na mojej twarzy pojawiają się rumieńce. Żałosne no nie? Chłopak rumieni się przy dziewczynie. Jak na mój rozum to powinno być dokładnie na odwrót.
- Skąd to masz?-zapytała nerwowo, a jej szmaragdowe oczy przepełniał strach i złość zarazem- Czytałeś?
- Zostawiłaś na ławce w parku... nie czytałem. Przysięgam. Nie wiem co tam jest-zacząłem tłumaczyć.
- Całe szczęście..- mruknęła cicho tak jakby sama do siebie- Dzięki za fatygę-powiedziała chowając notatnik do torby, po czym ruszyła przed siebie. Nie chciałem tak szybko dać za wygraną więc dorównałem jej kroku.
- Jak masz na imię?-zapytałem.
- Nie odpuścisz, gdy się nie dowiesz?
- Nie-odparłem krótko z cwaniackim uśmiechem na twarzy- Jestem Zayn, a ty?
- Constantine- wypowiadając swoje imię brunetka zaczęła się nerwowo rozglądać dookoła. Tak jakby bała się, że ktoś podsłucha- Miło mi cię poznać Zayn, ale proszę zostaw mnie. Tak będzie lepiej dla mnie i dla ciebie...-dodała po czym odeszła zostawiając mnie oniemiałego na środku alejki.
Aha... to tak czuły się te wszystkie dziewczyny, którym dałem kosza....-pomyślałem, patrząc za odchodzącą Constantine.
- I tak nie odpuszczę-powiedziałem cicho, po czym poszedłem do domu.
Chcę całować ziemie, po której stąpasz,
Łapać obłoki nad Twoją głową,
Myć się w deszczu spływającym po Twych policzkach,
Oddychać Twoim powietrzem.
Unosić się w rozkoszy Twoich pocałunków,
Dotykać językiem Twoich ust.
Dłońmi zimnymi pieścić Twe ciało,
Chcę szeptać w pomruku miłości jak bardzo Cię kocham,
Patrzeć w Twe roześmiane, zielone oczy i zgadywać co myślisz,
Uśmiechem pieścić Twe zmysły..
♠ Rozdział I. Pomysł miałam, może i nie głupi, ale jakoś nie mogłam myśli ubrać w słowa ;/ Cóż wakacje dają mi się we znaki, bo zrobiłam się cholernie leniwa. Ale to chyba jak każdy. Po za tym ten upał jest nie do zniesienia. Nawet wiatrak w pokoju nie pomaga.
Jeszcze trochę i zamieszkam w lodówce!
Nie, nie... błędnie to określiłem. Zauroczyłem się. Tak... zdecydowanie zauroczyłem się.
Zaraz, zaraz! Ludzie jakie to idiotyczne! Zauroczyłem się w nieznajomej dziewczynie, o której nie wiem absolutnie nic. A pomimo to, nocą często rozmyślam o pięknej brunetce.O jej szmaragdowych oczach, malinowych ustach. Czy to miłość?
Nie wiem.. Ale ciągnie mnie do niej jak cholera.
- Jesteś żałosny. Zamiast podejść do niej i zagadać, wolisz siedzieć tu- na ławce i gapić się w nią jak w jakiś obrazek. To jest chore!-powiedział Hazza, gdy zobaczył jak patrzę się na piękną nieznajomą. Skrzywiłem się lekko słysząc jego wypowiedź, która jednym słowem była trafna. Harry miał racje, byłem żałosny. Ale nic nie mogłem poradzić na strach, który paraliżował mnie od środka, gdy tylko pomyślałem o zagadaniu do dziewczyny. Może i wydawałem się jakimś chojrakiem, może i uwielbiały mnie miliony dziewczyn na całym świecie. Ale to ta obca mi brunetka, powodowała u mnie nieśmiałość, której za żadne skarby nie umiałem się pozbyć.
- Nic nie poradzę na to, że się boję-powiedziałem cicho i poprawiłem swoje czarne Ray bany, nie spuszczając przy tym wzroku z pięknej nieznajomej, która siedziała na przeciwko.
- Nie rozśmieszaj mnie. Ty się boisz? Świat oszalał. Skoro ty nie masz odwagi, to pozwól że wujek Hazza pójdzie na łowy. Dobrze się przypatrz, jak wygląda mistrzowski podryw-powiedział i zanim zdążyłem za protestować, Loczek zmierzał do nieznajomej brunetki. Z wściekłością obserwowałem poczynania mojego przyjaciela. Wiedziałem, że z nim nie mam żadnych szans. Prawie każda dziewczyna na niego 'leciała', był najbardziej pożądanym chłopakiem z całej naszej piątki. Po pięciu minutach Hazza wrócił ze swoich 'łowów', po jego minie śmiało mogłem stwierdzić, że coś jednak nie poszło po jego myśli.
- Mistrz podrywu?- zapytałem ze śmiechem, gdy Loczek usiadł obok.
- Daruj. Mam dwie teorie. Albo ta twoja piękność jest lesbijką, albo ma chłopaka. No, bo dotąd żadna śliczna, wolna, heteroseksualna dziewczyna nie oparła się mojemu zniewalającemu urokowi.....
- No to jest pierwsza...-przerwałem mu.
- Taaaa nabijaj się ze mnie nabijaj, dobra ja spadam umówiłem się dzisiaj z Caroline-powiedział podekscytowany po czym wstał i poszedł w stronę domu. Nie za bardzo podobał mi się fakt, że spotyka się z panią Flack. Według mnie związki z taką różnicą wieku nigdy nie będą miały przyszłości, ale to tylko moje nic nie warte zdanie na ten temat.
Westchnąłem cicho, gdy zobaczyłem jak nieznajoma, wstaje i powolnym krokiem odchodzi. Tak bardzo chciałem coś zrobić, tylko nie wiedziałem co...W pewnym momencie zobaczyłem, że na ławce na której siedziała leży brązowy notes. To była może jedyna szansa, by zamienić z nią choć jedno słowo. Więc czym prędzej wziąłem notatnik i pobiegłem za jego właścicielką.
-Hej, ee...to chyba twoje-powiedziałem wręczając jej zgubę. Czułem, że na mojej twarzy pojawiają się rumieńce. Żałosne no nie? Chłopak rumieni się przy dziewczynie. Jak na mój rozum to powinno być dokładnie na odwrót.
- Skąd to masz?-zapytała nerwowo, a jej szmaragdowe oczy przepełniał strach i złość zarazem- Czytałeś?
- Zostawiłaś na ławce w parku... nie czytałem. Przysięgam. Nie wiem co tam jest-zacząłem tłumaczyć.
- Całe szczęście..- mruknęła cicho tak jakby sama do siebie- Dzięki za fatygę-powiedziała chowając notatnik do torby, po czym ruszyła przed siebie. Nie chciałem tak szybko dać za wygraną więc dorównałem jej kroku.
- Jak masz na imię?-zapytałem.
- Nie odpuścisz, gdy się nie dowiesz?
- Nie-odparłem krótko z cwaniackim uśmiechem na twarzy- Jestem Zayn, a ty?
- Constantine- wypowiadając swoje imię brunetka zaczęła się nerwowo rozglądać dookoła. Tak jakby bała się, że ktoś podsłucha- Miło mi cię poznać Zayn, ale proszę zostaw mnie. Tak będzie lepiej dla mnie i dla ciebie...-dodała po czym odeszła zostawiając mnie oniemiałego na środku alejki.
Aha... to tak czuły się te wszystkie dziewczyny, którym dałem kosza....-pomyślałem, patrząc za odchodzącą Constantine.
- I tak nie odpuszczę-powiedziałem cicho, po czym poszedłem do domu.
Łapać obłoki nad Twoją głową,
Myć się w deszczu spływającym po Twych policzkach,
Oddychać Twoim powietrzem.
Unosić się w rozkoszy Twoich pocałunków,
Dotykać językiem Twoich ust.
Dłońmi zimnymi pieścić Twe ciało,
Chcę szeptać w pomruku miłości jak bardzo Cię kocham,
Patrzeć w Twe roześmiane, zielone oczy i zgadywać co myślisz,
Uśmiechem pieścić Twe zmysły..
♠ Rozdział I. Pomysł miałam, może i nie głupi, ale jakoś nie mogłam myśli ubrać w słowa ;/ Cóż wakacje dają mi się we znaki, bo zrobiłam się cholernie leniwa. Ale to chyba jak każdy. Po za tym ten upał jest nie do zniesienia. Nawet wiatrak w pokoju nie pomaga.
Jeszcze trochę i zamieszkam w lodówce!
czwartek, 21 czerwca 2012
Prologue ♠
'Forever young... I want to be forever young...' nucił sobie znaną na całym świecie piosenkę siedząc na ławce w starym londyńskim parku. Zastanawiał się czy decyzja, którą podjął była korzystna czy wręcz przeciwnie. Męczył się z tym od jakiś dwóch lat. Bo właśnie dwa lata temu jego życie zmieniło się diametralnie. Kiedyś był zwykłym chłopakiem, a teraz stał się uwielbieńcem nastolatek na całym świecie. Kimś kochanym, niesamowitym, a zarazem z nienawidzonym i zepsutym. ' Ogarnij się!'- skarcił się w myślach. Miał dosyć, musiał przestać się zastanawiać co by było gdyby nie poszedł do X Factora. Poprawił czarne Ray bany i kaptur, którzy byli jego nieodłącznymi towarzyszami, gdy chciał stać się choć na chwilę, nierozpoznawalnym zwykłym nastolatkiem. Przeciągnął się ospale i powiódł wzrokiem na ławkę na przeciwko. 'Przyszła...'- Uśmiechnął się zadziornie pod nosem, nie odrywając wzroku od pięknej nieznajomej, która każdego dnia o tej samej godzinie prze siadywała w parku. Wyglądała jak leśna nimfa, delikatna i subtelna a zarazem cholernie seksowna i pociągająca, miała coś w sobie takiego, że przyciągała go do siebie jak magnes. Coś co odróżniało ją od wszystkich dziewczyn, coś tajemniczego i niebezpiecznego. Na pewno nie była Brytyjką był tego prawie stu procentowo pewny, miała całkowicie inne rysy twarzy niż jego rodaczki. Szlachetnie blada cera z leciutkimi rumieńcami, długie czarne włosy, pełne, duże usta i zielone jak szmaragdy oczy... Choć siedział od niej kilka metrów dalej, jej wręcz kocie spojrzenie przyprawiało go o przyjemne dreszcze. Chciał do niej podejść i zagadać. Ale nie wiedział jak. Bał się, że palnie jakąś głupotę i dziewczyna go wyśmieje. Choć wyglądał na pewnego siebie, był raczej nieśmiałym i skrytym w sobie chłopakiem. Nikt o tym nie wiedział, gdyż codziennie wstając rano z łóżka zakładał maskę z uczuć. Ukrywał swoje prawdziwe oblicze, wiedział, że w życiu nie wolno okazywać słabość, gdyż jest ono zbyt okrutne i w każdej chwili może zniszczyć. Westchnął cicho patrząc na nieznajomą. Wyglądała jakby na kogoś czekała bądź pilnowała, gdyż wodziła wzrokiem po okolicy z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
Nie zwracała na niego zbytniej uwagi, czasem raczyła go tylko przelotnym spojrzeniem nic więcej. No tak, nie pokazał się kim na prawdę jest, ale czy dziewczyna dowiadując się, że siedzi naprzeciw niej między narodowa gwiazda zachowywałaby się inaczej? Nie miał pojęcia. Nie znał jej, nie wiedział nawet jak ma na imię. Była dla niego jedną wielką zagadką, tajemnicą, którą chciał odkryć, poznać.
Wtedy nie wiedział jeszcze, że próbując zbliżyć się do niej wpadnie w śmiertelne niebezpieczeństwo...
Nie zwracała na niego zbytniej uwagi, czasem raczyła go tylko przelotnym spojrzeniem nic więcej. No tak, nie pokazał się kim na prawdę jest, ale czy dziewczyna dowiadując się, że siedzi naprzeciw niej między narodowa gwiazda zachowywałaby się inaczej? Nie miał pojęcia. Nie znał jej, nie wiedział nawet jak ma na imię. Była dla niego jedną wielką zagadką, tajemnicą, którą chciał odkryć, poznać.
Wtedy nie wiedział jeszcze, że próbując zbliżyć się do niej wpadnie w śmiertelne niebezpieczeństwo...
♠ Oto zapowiedź mego drugiego opowiadania z udziałem chłopców z One Direction. Będzie ono trochę w innym klimacie niż opowieść o Carmen , ale mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu i będzie miało choć trochę czytelników.
Subskrybuj:
Posty (Atom)